Pewnego dnia zadzwonił do nas klient z Wadowic. Miał problem z prawidłowym działaniem wentylacyjnych klap pożarowych. Przekazał nam tylko informacje, że z problemem nie poradziła sobie firma odpowiedzialna za montaż klap ani elektrycy odpowiedzialni za SSP. Sytuacja była o tyle kuriozalna, że jedna firma próbowała przenieść odpowiedzialność na drugą, zamiast skupić się na rozwiązaniu problemu. Pierwsi twierdzili, że problemem jest instalacja elektryczna, natomiast drudzy mówili, że dwie klapy są uszkodzone.

Jak to jest zrobione?

Sposób działania klapy jest prosty, po zaniku napięcia lub podaniu napięcia na odpowiedni zacisk klapa ma się zamknąć. Po otrzymaniu napięcia na drugi zacisk klapa ma się otworzyć. Za wszystko była odpowiedzialna centralka zamykania klap znanego szwedzkiego producenta. Centralka powinna podawać sygnał otwarcia przez 10 sekund, jeżeli klapa w tym czasie się nie otworzy,  urządzenie zmienia sygnał na zamkniecie i sygnalizuje błąd. W naszym przypadku było podobnie, centralka kolejno: otworzyła większość klap, z wyjątkiem dwóch; resetowała się (co było dziwne) i po ponownym uruchomieniu wysterowała dwie klapy na zamkniecie, sygnalizując błąd.

Nie ma problemu, którego nie rozwiążemy!

Mimo podejrzeń, co jest przyczyną problemów, na życzenie klienta sprawdziliśmy instalacje elektryczną. Instalacja była dobra. Sprawdziliśmy również problematyczne klapy podłączając pod nie zewnętrzne zasilanie. Klapy również były sprawne.

Problemem była zbyt mała wydajność prądowa w centralce odpowiedzialnej za poprawną pracę klap. Dwie problematyczne klapy były zamontowane na obiekcie w strefie zagrożenia wybuchem. Ich budowała była inna niż pozostałych klap i potrzebowały one mocniejszego zasilania. Skontaktowaliśmy się z producentem, czy możliwa jest wymiana zasilacza (transformatora) w ich urządzeniu ale nie otrzymaliśmy na to zgody. Elektrycy odpowiedzialni za SSP upierali się, że trzeba kupić nową dodatkową centralkę, jednak ze względu na COVID-19 czas oczekiwania na nią był wydłużony. Inwestorowi zależało na czasie i jak najszybszym odebraniu budynku i rozpoczęciu produkcji. Zapytał nas, czy widzimy jakieś inne rozwiązanie. Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to cytat z ulubionej bajki mojej córki: „Nie ma problemu, którego nie rozwiążemy!”. Z tym mottem, już następnego dnia powstała mała skrzynka z dwoma transformatorami i dwoma przekaźnikami, która rozwiązała problem. Firma IKABO zyskała kolejnego, zadowolonego klienta.